Sergey Kovalev do Legnicy przyjechał jako niespełna 10-letni chłopiec. Jego ojciec był generałem i był w sztabie generalnym Północnej Grupy Wojska Armii Radzieckiej. Sergey ma z Legnicą masę wspomnień i nie ma najmniejszych wątpliwości, że to właśnie nasze miasto ukształtowało go na resztę życia. Do Legnicy wrócił po blisko 50 latach. Nie krył wzruszenia i choć sporo się zmieniło, to są też takie elementy miasta, które pamięta doskonale.
- Perony wyglądają dokładnie tak jak w momencie kiedy wyjeżdżałem - uśmiecha się Sergey. - Pamiętam, jak jako chłopiec, przyjechałem z rodzicami do Legnicy. Tato był wojskowym i była to nasza kolejna przeprowadzka, ale Legnica zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Gdy zobaczyłem pierwszy szyld w języku polskim „Książka umila podróż” wiedziałem, że chcę go opanować. Te wszystkie kreski i kropki wyglądały pięknie - opowiada.
Poszło szybko i pan Sergey błyskawicznie zaczął władać językiem polskim, tym bardziej, że lubił wymykać się z domu, żeby bawić się z polskimi rówieśnikami.
- Tato miał dwóch tłumaczy. To byli zupełnie inni żołnierze - kulturalni, elokwentni o nienagannych manierach. Wtedy postanowiłem, że też zostanę tłumaczem w wojsku, tym bardziej, że język polski i angielski miałem opanowany - dodaje.
Z Legnicy wyjechał w 1970 roku. Podczas egzaminów na tłumacza poszło mu doskonale, a komisja wiedziała, że błyskawicznie opanuje każdy język. Efekt? Sergey Kovalev uczył się... etiopskiego.
- Pierwszą sesję zawaliłem na całej linii, ale nie poddawałem się, a profesorowie zaszczepili w nas miłość do tego języka. Udało się skończyć szkołę i zostać tłumaczem wojskowym. Sporo życia spędziłem w Azji i Afryce - opowiada Rosjanin. - Dużo widziałem, ale serce i wspomnienia zawsze wracały do Legnicy i pięknych lat, które tutaj spędziłem.
Legnica ma swój zapach
Sergey Kovalev jak sam przyznaje ma specyficzny rodzaj pamięci, ale doskonale, nawet po latach pamięta np. zapachy.
- Legnica kojarzy mi się z zapachem... kiosków. Połączenie świeżej prasy, książek, środków czystości... Nigdy nie zapomnę też zapachu z cukierni Słodka Dziurka.
Ważnym punktem wizyty pana Sergeya były odwiedziny w dawnej szkole rosyjskiej przy ul. Jaworzyńskiej. Oczywiście był też w kwadracie, gdzie odwiedził swój dawny dom, czy dzisiejszy akademik PWSZ im. Witelona przy ul. Mickiewicza. To właśnie tam, za czasów szkoły samochodowej, odbywały się zabawy taneczne.
- Mam olbrzymi sentyment do Polaków, to wspaniały naród, od którego otrzymałem wiele serdeczności. Cieszę się, że po tylu latach mogłem tu wrócić i nie ukrywam, że będę chciał tu wrócić również w przyszłości - mówi.
Sergey Kovalev pracuje na co dzień w Moskwie. Jest tłumaczem, zna m.in. polski, etiopski, angielski i portugalski. Już dawno rozstał się z wojskiem. Dlaczego? Osoba, która nie należała do partii komunistycznej nie miała wielkich szans na awans.
- To Legnica mnie ukształtowała - dodaje.
Instahistorie z VIKI GABOR
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?