Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pół wieku minęło zanim wrócił do Legnicy. Niezwykła historia

Redakcja
Sergey Kovalev
Sergey Kovalev Mateusz Różański
Tu spędził pięć pięknych lat ze swojego życia. Później wyjechał, ale Legnicę nosi w sercu do dziś. W końcu wrócił do miasta, które go wychowało, odwiedził swoją dawną szkołę i przyjaciół.

Sergey Kovalev do Legnicy przyjechał jako niespełna 10-letni chłopiec. Jego ojciec był generałem i był w sztabie generalnym Północnej Grupy Wojska Armii Radzieckiej. Sergey ma z Legnicą masę wspomnień i nie ma najmniejszych wątpliwości, że to właśnie nasze miasto ukształtowało go na resztę życia. Do Legnicy wrócił po blisko 50 latach. Nie krył wzruszenia i choć sporo się zmieniło, to są też takie elementy miasta, które pamięta doskonale.

- Perony wyglądają dokładnie tak jak w momencie kiedy wyjeżdżałem - uśmiecha się Sergey. - Pamiętam, jak jako chłopiec, przyjechałem z rodzicami do Legnicy. Tato był wojskowym i była to nasza kolejna przeprowadzka, ale Legnica zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Gdy zobaczyłem pierwszy szyld w języku polskim „Książka umila podróż” wiedziałem, że chcę go opanować. Te wszystkie kreski i kropki wyglądały pięknie - opowiada.

Poszło szybko i pan Sergey błyskawicznie zaczął władać językiem polskim, tym bardziej, że lubił wymykać się z domu, żeby bawić się z polskimi rówieśnikami.

- Tato miał dwóch tłumaczy. To byli zupełnie inni żołnierze - kulturalni, elokwentni o nienagannych manierach. Wtedy postanowiłem, że też zostanę tłumaczem w wojsku, tym bardziej, że język polski i angielski miałem opanowany - dodaje.

Z Legnicy wyjechał w 1970 roku. Podczas egzaminów na tłumacza poszło mu doskonale, a komisja wiedziała, że błyskawicznie opanuje każdy język. Efekt? Sergey Kovalev uczył się... etiopskiego.

- Pierwszą sesję zawaliłem na całej linii, ale nie poddawałem się, a profesorowie zaszczepili w nas miłość do tego języka. Udało się skończyć szkołę i zostać tłumaczem wojskowym. Sporo życia spędziłem w Azji i Afryce - opowiada Rosjanin. - Dużo widziałem, ale serce i wspomnienia zawsze wracały do Legnicy i pięknych lat, które tutaj spędziłem.

Legnica ma swój zapach

Sergey Kovalev jak sam przyznaje ma specyficzny rodzaj pamięci, ale doskonale, nawet po latach pamięta np. zapachy.

- Legnica kojarzy mi się z zapachem... kiosków. Połączenie świeżej prasy, książek, środków czystości... Nigdy nie zapomnę też zapachu z cukierni Słodka Dziurka.

Ważnym punktem wizyty pana Sergeya były odwiedziny w dawnej szkole rosyjskiej przy ul. Jaworzyńskiej. Oczywiście był też w kwadracie, gdzie odwiedził swój dawny dom, czy dzisiejszy akademik PWSZ im. Witelona przy ul. Mickiewicza. To właśnie tam, za czasów szkoły samochodowej, odbywały się zabawy taneczne.

- Mam olbrzymi sentyment do Polaków, to wspaniały naród, od którego otrzymałem wiele serdeczności. Cieszę się, że po tylu latach mogłem tu wrócić i nie ukrywam, że będę chciał tu wrócić również w przyszłości - mówi.

Sergey Kovalev pracuje na co dzień w Moskwie. Jest tłumaczem, zna m.in. polski, etiopski, angielski i portugalski. Już dawno rozstał się z wojskiem. Dlaczego? Osoba, która nie należała do partii komunistycznej nie miała wielkich szans na awans.

- To Legnica mnie ukształtowała - dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto