Robert Borkacki z Wrocławia usiłuje wytłumaczyć dyrektorowi Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, Jerzemu Konopskiemu i podległym mu pracownikom, że jego biologiczny ojciec, Jan Bórkacki, był dla niego obcym człowiekiem. O innej pisowni nazwiska zdecydowała matka pana Roberta.
– Rozstał się z moją mamą, gdy byłem niemowlęciem. Nigdy nie utrzymywał ze mną kontaktu. Kiedy byłem już dorosłym mężczyzną, około trzydziestki, odnalazłem go – opowiada Robert Borkacki. – Chciałem wiedzieć, kim był. Spotkaliśmy się kilka razy, ale nie udało się nawiązać relacji rodzinnych, więc dałem spokój. To było dziesięć lat temu.
W ubiegłym roku w czerwcu kłopoty Jana Bórkackiego niespodziewanie wywołały ferment w życiu pana Roberta. Nie znaczy to, że jego biologiczny ojciec nagle poczuł potrzebę kontaktu z synem. Tej, jak się później okazało, nie miał ani przez chwilę, co dobitnie wyraził w testamencie.
Legnicki MOPS przypomina o „tacie"
Gdy schorowany Jan Bórkacki trafił do Domu Pomocy Społecznej „Prząśnik” w Brenniku, a potem do Domu Pomocy Społecznej w Legnicy, tamtejszy MOPS postanowił rachunek za opiekę wystawić biologicznemu synowi. Robert Borkacki nie zgodził się na podpisanie umowy z legnickim MOPS-em i płacenie co miesiąc ok. 2,5 tys. zł za opiekę nad obcym człowiekiem.
– Początkowo potraktowałem to jak absurdalny żart. Napisałem wyjaśnienie, że ten pan to dla mnie obcy człowiek. Dołączyłem listę świadków, którzy mogą to potwierdzić – relacjonuje Borkacki. – Dzwoniłem do MOPS-u w Legnicy, by tłumaczyć sytuację, ale bez efektu. Pani urzędniczka tłumaczyła mi, że jako syn muszę i będę płacił za „tatę” czy „tatusia”, jak się wyrażała.
Zyta Lorenc, zastępca dyrektora MOPS w Legnicy, zapewnia, że postępowanie jest prowadzone zgodnie z prawem. O szczegółach nie chce rozmawiać, tłumacząc, że nie pozwala na to ustawa o ochronie danych osobowych. – Ten pan jako syn jest zobowiązany do ponoszenia odpłatności za pobyt ojca w domu pomocy społecznej. Wynika to z Ustawy o pomocy społecznej.
Legnicki MOPS zna tylko jedną ścieżkę
Pomijając argumenty wrocławianina, dyrektor legnickiego MOPS-u Jerzy Konopski wydał decyzję i orzekł wysokość odpłatności.
– Wiem, że zgodnie z Ustawą o pomocy społecznej można tę sprawę rozwiązać na różne sposoby. Dyrektor legnickiego MOPS-u może zwolnić mnie z tych płatności, może skierować sprawę do sądu, by ten rozstrzygnął, albo może wszcząć postępowanie administracyjne i egzekucję komorniczą. W Legnicy wzięto tylko tę ostatnią możliwość pod uwagę – mówi Borkacki. I dodaje, że jeśli nawet będzie musiał zapłacić w sumie 10 tys. zł, zrobi to, ale nie podda się dla zasady.
– O ewentualnym zwolnieniu decyduje kryterium dochodowe. Ustawa nie przewiduje badania relacji rodzinnych – przekonuje Zyta Lorenc. – Poza tym sprawa jest w toku. Nie ma jeszcze ostatecznego rozstrzygnięcia.
Ustawa o pomocy społecznej nie podaje wprawdzie zamkniętego katalogu przesłanek zwolnienia z opłat, ale zawiera zapis o „uzasadnionych okolicznościach” (art. 64 §2) i dyrektor ośrodka pomocy społecznej może częściowo lub całkowicie zwolnić daną osobę z ponoszenia opłat za pobyt w domu pomocy społecznej. Wrocławski MOPS rozstrzyga podobne sytuacje, o ile są udokumentowane, na korzyść wnioskujących o zwolnienie z opłat.
– Za uzasadnione okoliczności można uznać trudną przeszłość. Testament także jest argumentem przemawiającym za zwolnieniem tego pana z opłat – uważa Dorota Iwaniec, kierownik Działu Pomocy Instytucjonalnej w MOPS we Wrocławiu i radzi w takich sytuacjach odwołać się od wydanej decyzji, jeżeli się z nią nie zgadza.
Legnicki MOPS ma więcej takich spraw. Rozwiązuje je zawsze tak samo. – Nie ma podstaw do kierowania ich na drogę sądową – mówi Zyta Lorenc.
Legnicki MOPS zataił czy zapomniał o ważnej informacji?
Borkacki nie zgodził się na wywiad środowiskowy. – Celowo, bo choć płacenie 2,5 tys. zł miesięcznie by mnie zrujnowało, nie chodzi tylko o pieniądze – wyjaśnia. – Jestem tam traktowany jak ktoś niemający nic do gadania. Proszę sobie wyobrazić, że legnicki MOPS nie raczył mnie poinformować o tak istotnym dla sprawy fakcie, jak śmierć Jana Bórkackiego. Dowiedziałem się o tym od sądu, gdy wdowa po nim wystąpiła o zabezpieczenie majątku. Wtedy też poznałem testament, w którym biologiczny ojciec mnie wydziedziczył.
Dlaczego legnicki MOPS nie przekazał Robertowi Borkackiemu tej informacji? – Postępowanie trwało, więc nie mogliśmy podjąć nowych kroków – mówi Zyta Lorenc.
Maciej Kowalski, radca prawny z legnickiej Kancelarii Prawnej Kowalski, Popławski i Wspólnicy:
Należność za pobyt w takim ośrodku jest długiemspadkowym, co oznacza,że wchodzi ona w skład masy spadkowej. W sytuacjigdy syn został wydziedziczony, nie jest on spadkobiercą i nie zachodzą podstawy, by ponosił odpowiedzialność za takie zobowiązania. Gdyby syn nie został wydziedziczony, istotne byłoby, kiedy dowiedział się o śmierci ojca. Od tego momentu rozpoczyna się bowiem dla niego biegsześciomiesięcznegoterminu do złożenia oświadczenia o odrzuceniu spadku. W tym czasie syn powinien złożyć takie oświadczenie przednotariuszem, a potem wykazać w postępowaniu sądowym, że odrzuciłspadek.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?