Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legnica: Proces za wybuch na Politechnice

Piotr Kanikowski
Polskapresse
Legnicka prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Annie O., 29-letniej chemiczce z Wrocławia. Będzie ona odpowiadać za nieumyślne spowodowanie eksplozji podczas pokazu na dziedzińcu filii Politechniki Wrocławskiej w Legnicy.

Wybuch urwał palec jej asystentowi, połamał mu cztery kolejne palce oraz inne kości dłoni, spowodował uraz brody i wybicie zęba. Lekko poszkodowanych zostało także pięcioro uczniów, którzy zza taśmy - w teoretycznie bezpiecznej strefie - obserwowali eksperymenty.

Pokaz odbywał się 23 września 2010 roku w ramach Dolnośląskiego Festiwalu Nauki. Anna O. - wówczas jeszcze pracownica Wydziału Chemicznego Politechniki Wrocławskiej - miała podpisaną z organizatorami imprezy umowę o dzieło. Program przewidywał prezentację tzw. chemii pirotechnicznej. Anna O., świeżo po obronie pracy doktorskiej, stawiła się w Legnicy ze swoimi odczynnikami i studentem, który przeprowadzał reakcje, podczas gdy ona objaśniała ich przebieg przez mikrofon.

Wśród odczynników był chloran potasu i siarka, użyte w fatalnym doświadczeniu. Zmieszane w odpowiednich proporcjach i ucierane w porcelanowym moździerzu miały dać efekt niewielkiego wybuchu. Coś jednak nie szło. Choć student tarł substancje moździerzem, wybuch nie chciał nastąpić. Wówczas Anna O. poleciła, aby dosypał więcej siarki.

- Podczas pokazu nie było wagi, więc odczynniki dobierano na oko - wyjaśnia prokurator Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

W ten sposób do moździerza trafiło zbyt dużo siarki. Gdy asystent chemiczki wznowił eksperyment, eksplozja rozsadziła naczynie, spowodowała trwałe oszpecenie i poważne uszkodzenie ciała młodego mężczyzny. Nie ochroniły go ani skórzana rękawica, ani pleksiglasowa maska na twarz. Kawałki moździerza poleciały w tłum, powodując lekkie (tzn. skutkujące rozstrojem zdrowia poniżej 7 dni) urazy wśród widowni. Konkretnie jedna osoba miała zadrapaną skórę na brzuchu, a dwie inne dostały odłamkami w oczy. Uczniowie skarżyli się też na ból w uszach po wybuchu.

Zdaniem legnickiej prokuratury strefa bezpieczeństwa została źle wyznaczona. Taśma, odgradzająca widzów od chemików wisiała w odległości 7 metrów, tymczasem przy tego rodzaju imprezie powinno to być 30 metrów.

Anna O. nie przyznała się do winy i odmówiła złożenia wyjaśnień. Za nieumyślne sprowadzenie zagrożenia dla dużej liczby osób grozi jej od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Chemiczka już nie pracuje na Politechnice Wrocławskiej. Legnicka prokuratura nie znalazła podstaw, by postawić zarzuty organizatorom Dolnośląskich Dni Nauki.

Zobacz tez: Kurier kradł telefony

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto