Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

20. 02. 07 PLESZEWSKI SZPITAL PRZYTUŁKIEM DLA PIJAKÓW? - Piją za swoje trzeźwieją za nasze

Janusz Jaros
50 tys. zł rocznie wydaje pleszewski szpital na opiekę nad pijakami. - Miasto nie korzysta z Izby Wytrzeźwień w Kaliszu, bo usługi szpitala są tańsze - twierdzi Edward Kubisz, pełnomocnik miasta do walki z alkoholizmem.

50 tys. zł rocznie wydaje pleszewski szpital na opiekę nad pijakami. - Miasto nie korzysta z Izby Wytrzeźwień w Kaliszu, bo usługi szpitala są tańsze - twierdzi Edward Kubisz, pełnomocnik miasta do walki z alkoholizmem.

Do pleszewskiego szpitala zamiast do Izby Wytrzeźwień trafia co roku kilkuset nietrzeźwych. Leżą na oddziale detoksykacyjnym. Mają też do dyspozycji łóżko na oddziale ratunkowym. - Za łóżko płaci miasto. Kosztuje nas to rocznie 8 tys. zł. To dwa razy taniej niż korzystanie z usług Izby Wytrzeźwień w Kaliszu. Obliczaliśmy, że za ok. 100 nietrzeźwych rocznie musielibyśmy płacić Kaliszowi 16 tys. zł - tłumaczy Kubisz. Dodaje, że dowozy do Kalisza podrażałyby koszty, poza tym w szpitalu nietrzeźwi mają lepszą opiekę.

Pijak też człowiek
Jednak utrzymanie pijaków kosztuje pleszewski szpital o wiele więcej. Jak oblicza dyr. Adela Grala-Kałużna szpital wydaje na nich ok. 50 tys. zł rocznie, a zdecydowana większość pijaków jest nieubezpieczona. - Tylko od co piątego udaje nam się wyegzekwować zapłatę za pobyt i leczenie w szpitalu. Co trzeci pochodzi spoza powiatu pleszewskiego - wyznaje. Dyr. Grala-Kałużna mówi, że ma dylemat moralny. Brakujące do leczenia pijaków ok. 40 tys. zł szpital musi wydać z własnych środków. - Z jednej strony te pieniądze można by wydać na zakup jakichś drogich leków czy sprzętu medycznego dla chorych niepijących, a z drugiej strony pijak to też człowiek - mówi. - Trafiają tu zziębnięci, wycieńczeni, odwodnieni, wyniszczeni. Niesiemy im pomoc. Często ratujemy życie - dodaje.

Miasto płaci za wypitych
Równie poważne dylematy, jak dr Grala-Kałużna, mają mieszkańcy powiatu. Zastanawiają się, dlaczego mają płacić za trzeźwienie pijaków i to nie tylko swoich, ale też obcych?
Edward Kubisz wyjaśnia, że miasto ma ustawowy obowiązek zapewnienia opieki nietrzeźwym. Może to robić albo poprzez dofinansowanie izby wytrzeźwień, albo miejsca detoksykacji w szpitalu.
- Jeżeli szpitalowi nie wystarcza środków, wówczas może się zwrócić do władz miasta, ale to już kwestia negocjacji między dyrektorem a burmistrzem - mówi. Podkreśla, że miasto płaci tylko za wypitych, a nie za alkoholików. Leczenie odwykowe dla alkoholików finansuje NFZ.

Piją po melinach
Trzy lata temu, podczas srogiej zimy pleszewscy radni podjęli decyzję, by wykupić w szpitalu usługi opieki medycznej dla znalezionych na ulicy pijaków. Dyr. Grala-Kałużna uważa, że to była dobra decyzja, bo ,,szpital lepiej zajmie się nimi niż izba wytrzeźwień”. - Na zachodzie nie ma czegoś takiego jak izba wytrzeźwień. Izba to tylko rodzaj noclegowni, służącej do wytrzeźwienia takim, co się upili raz do roku. Tam są ludzie anonimowi. My znamy środowisko i sytuację rodzinną pacjentów. To w większości stali pacjenci. Oni są u nas nie tylko po to by wytrzeźwieć. Zapewniamy im leczenie. Na detoksykacji podajemy kroplówki, a potem odwozimy do domu albo, jeśli to bezdomny, do schroniska. Kontaktujemy ich z opieką społeczną i z zespołem ds. alkoholowych. Wracają do nas na leczenie odwykowe - tłumaczy. Dodaje, że skutki leczenia odwykowego są marne, bo tylko co dziesiąty wychodzi z nałogu. Cieszy ją jednak, że praca szpitala nie idzie na marne, bo z ulic poznikali pijacy. - Pewnie piją teraz po melinach - mówi.

Agresywnych zatrzymuje policja
Na szpitalny oddział trafiają pijacy z poradni odwykowej, ale też ci, których policja znalazła na ulicy. Mają dowody z różnych stron Polski. Często dokumenty budzą wątpliwość, czy faktycznie należą do właściciela. - Traktujemy ich jak osoby chore - mówi Grala-Kałużna. Przyznaje, że nietrzeźwi pacjenci czasem są agresywni i wówczas ,,trzeba wobec nich stosować przymus fizyczny”. Na razie radzą sobie z tym szpitalni pielęgniarze. - Nigdy mi się nie skarżyli, ale zawsze możemy wezwać na pomoc policję - mówi dyrektorka. Twierdzi, że pijani podopieczni są raczej grzeczni, bo przywiozła ich tu policja, a to działa na nich uspokajająco.
Rzecznik pleszewskiej policji Tomasz Mimier zapewnia, że współpraca ze szpitalem układa się dobrze. Mówi, że policjanci zawożą do szpitala tylko takich, którzy leżą nieprzytomni z upicia. Upitych, którzy np. są agresywni wobec rodziny, policjanci zamykają w policyjnej izbie zatrzymań, skąd są wypuszczani po wytrzeźwieniu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto